wtorek, 30 października 2012

Fashion Week Poland, czyli co mnie zachwyciło...

Ten post będzie wyłącznie o rzeczach wartościowych, które wydarzyły się w Łodzi w zeszły weekend. Nie będzie narzekania na organizację imprezy, nie będę też mówić o wątpliwym lansie, czy też o kiepskich projektantach, którzy nie doszyli spodni na czas. Z pewnością będę mówić o tym co piękne i dobre, bo doszłam do wniosku, że krytykowanie jest jałowe. A to dlatego, że jeśli ktoś uczy się na błędach, to jest świadomy mankamentów swojej kolekcji i nie pokazuje jej na Fashion Week. Natomiast gdy nie jest świadomy, to tym bardziej czyjaś krytyka, choćby najbardziej wartościowa i konstruktywna, nie dotrze do tej osoby. Tak więc po co sprawiać komuś przykrość? Mówmy o tym, co wspaniałe :)

Prezentuje kreacje projektantów, które mnie zachwyciły i które na pewno kupiłabym sama. Dla mnie akurat ich kolekcje wydały się w mniejszym lub większym stopniu odkrywcze, a wiadomo, że odkrywanie nie jest takie proste, gdy non stop słyszymy, że już wszystko "było". Moją uwagę wyjątkowo przykuwały okrycia wierzchnie...


Mads Dinesen
Ta kolekcja jest tak doskonała i tak spójna, że aż strach ;) Mads tego wieczoru wszystkim "wykrzyczał" - patrzcie i uczcie się! Wszystko było tu doprowadzone do perfekcji, zakochałam się :) I te kapleusze sygnowane językiem Braille'a! Wow!


fot. Seweryn Cieślik
źródło: Elle.pl



Dawid Tomaszewski 
Płaszcz wieczorowy, który jest po prostu doskonały, ramiona wyglądały na kunsztownie wyplatane. Pasuje do następcy Diora ;)


fot. Paulina Pieniążek

Grzegorz Kasperski
Niby klasyczny płaszcz w klasycznym kolorze, ale te ramiona i przesunięta linia zapięcia dały wyjątkowy efekt. To coś z pewnością dla dziewczyny Bonda!

fot. Paulina Pieniążek



Olga Mieloszyk
Niestety kolekcji nie widziałam na żywo, jednak mogłam ją podziwiać w showroomie projektantki, niektóre rzeczy miałam okazję przymierzyć i muszę powiedzieć, że jestem zachwycona świetnym krojem i kreacjami typu oversize, które doskonale układają się i bynajmniej nie dekonstruują kobiecej sylwetki.


fot. Szamot Lyzab
źródło: Elle.pl

Nenukko
Jak dla mnie ta kolekcja jest jednak sportowa, ale dzięki minimalistycznemu podejściu potrafi "ugryźć" ten trend na nowo, co widać po konstrukcji tej kurtki.
 
fot. Seweryn Cieślik
źródło: Elle.pl

MMC
U tych projektantów najbardziej lubię tkaniny. Ten żakiet mogłabym nosić, jako sukienkę, gdyby był odrobinę dłuższy.
  
 fot. Jakub Pleśniarski/LAMODE.INFO


Agata Żwirska
Ten płaszcz w ruchu wyglądał zjawiskowo, ciekawa konstrukcja, podszewka bardzo przyciąga uwagę - przemyślany projekt. Z tyłu wyglądał świetnie, szkoda, że tego nie widać...

fot. BIHAR Piotr Barański
Iwona Rosińska

Sukienka/sweter w interesującej interpretacji. Wszystkie godne przygarnięcia, bo zabawne i trochę szalone :)

fot. Paulina Pieniążek


 A Was, jaki pokaz urzekł???

wtorek, 23 października 2012

W atelier UFUFU

Lada dzień Fashion Week Poland, więc zdecydowanie wypada mówić o doskonałej modzie - nie włoskiej, nie francuskiej, ale o wspaniałej modzie polskiej!!! Dlatego w tym tygodniu z przyjemnością prezentuje fotorelację z mojej wizyty w atelier marki UFUFU, której założycielką jest Ola Mątkiewicz, natomiast głównym projektantem Michał Starost. Męską linię projektuje Katarzyna Kmiecik.
Atelier mieści się w zabytkowej kamienicy na ul. Górskiego 3, w pobliżu jest mój ulubiony Wedel i designerski concept store Pies czy Suka, a także My Oh My, gdzie mają bajeczne śniadania. Ciekawe miejsca po prostu przyciągają się!


Sukienkę koktajlową UFUFU by Michał Starost, która jest w kilku przenikających się  i mieniących kolorach, wybrałam na bazę mojej stylizacji. Uzupełniłam ją akcesoriami (buty, torebka, rajstopy są w różnych odcieniach fioletu). Chociaż wbrew pozorom nie jest łatwo stylizować ubrania, które są tak perfekcyjnie przemyślane i dają często efekt totalny. Ja odniosłam się do kolorów dominujących i uważam, że to ma sens. Ponadto ten projekt został wyposażony w piękną szarfę, która sprawia, że sukienka jest na swój sposób dystyngowana. Moje dodatki nadają jej aspekt codzienności, pewnie dlatego, że ja uwielbiam takie rzeczy nosić również w dzień, a nie tylko na wyjątkowy wieczór, chociaż sukienka sama w sobie jest jak najbardziej wyjątkowa. Faktura i struktura sukienki wprawiają w zachwyt, co widać najintensywniej podczas poruszania się.

Sukienka/dress - UFUFU by Michał Starost
Buty/shoes - Dee Zee
Torebka/bag - Gloria Vanderbilt vintage
Rajstopy/tights - H&M

Jeśli z Fashionable East pamiętacie pokaz Michała Starosta, to na pewno kojarzycie kolekcję Personal Sopot, z której pochodzi strój kąpielowy, a jak dla mnie strój wieczorowy ;) zestawiony z długą spódnicą z trenem, także UFUFU.

Ola ma na sobie m.in. futrzaną etolę UFUFU, wg mnie to hit sezonu, zwłaszcza, że jest z pięknego sztucznego futerka, więc zwierzaki mogą spać spokojnie. Oli buty przyciągają uwagę - model Geox z limitowanej edycji, obcas to Empire State Building.





 I jeszcze raz Personal Sopot by Michał Starost. 
Sukienka, która tworzy całość, dodatki zbędne!



Ola i Michał - dziękuję! :)

PS. W dniach 25–28 października na koneserów i wielbicieli mody czeka prawdziwa gratka, bo rusza kolejny SHOWROOM podczas Fashion Week. 82 wystawców zaprezentuje modę dla każdego. W Łódzkiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej, przy ul. Tymienieckiego 22/24 można będzie kupić najmodniejsze ubrania z autorskich kolekcji, a także biżuterię, torby i akcesoria. 25 października, w czwartek – wstęp wolny. SHOWROOM otwiera swoje podwoje dla wszystkich spragnionych oryginalnych i niepowtarzalnych rzeczy prosto od projektantów. Będzie w czym wybierać!

Marka UFUFU będzie miała swój Showroom podczas Fashion Week w Łodzi, także zapraszam serdecznie, jeśli któraś z Was chce poczuć się, jak gwiazda, efekt murowany - właśnie tak działają kreacje Michała Starosta!

Do zobaczenia w Łodzi :)


 

środa, 17 października 2012

Working girl

Zdjęcia wykonałyśmy w Parku Planty, w pobliżu pięknej rzeźby "Praczki" z 1938 roku. Autor to wybitny polski rzeźbiarz Stanisław Horno-Popławski. 



Fot. Kasia z Peopleplacesdetails 

Los kobiety pracującej jest ciężki - jak tylko słyszę garsonka albo żakiet, wtedy od razu widzę przed oczami tzw. rasową biurwę urzędową ;) Najgorzej chyba mają kobiety w bankach - są zobowiązane wpisać się w schemat noszenia białej koszuli i czarnej lub granatowej spódnicy - totalna nuda! A ja bardzo nie lubię, gdy obsługuje mnie smutna Pani w zestawiku zaakceptowanym przez prezesa firmy, który nie ma pojęcia, że ktoś kto źle czuje się we własnym stroju, na pewno nie będzie obsługiwał petenta z zapałem i uśmiechem na twarzy. 
Moja stylizacja ma pokazać, że oficjalny outfit może być ciekawszy od typowego zestawu ustalonego odgórnie. Wystarczy ciekawa sukienka a la żakiet w stonowanym kolorze, jednak trochę inaczej skrojona. W typowych żakietach najbardziej krępuje mnie fason, dlatego wybrałam sukienkę bez rękawów z ramionami oversize, które przypominają krojem "kamizelkę" kataginu, którą przywdziewał samuraj - charakterystyczny jest dla niej nisko wykrojony rękaw, którego de facto nie ma. W tej stylizacji na pewno istotne są korale i broszka, bo przełamują dominację szarości. Poza tym rajstopy w odcieniu gołębim z "reliefową" powierzchnią sprawiają, że nogi kobiety pracującej zdecydowanie przyciągają uwagę :)
Ps. Panie urzędniczki zaczynają pracę o 7.30, więc najwyraźniej mocno przejęłam się ich rolą, bo jak widać senność mnie dopadła ;)

Sukienka a la żakiet/Dress - Numph
Koszula/Blouse - Monnari
Botki/Shoes - Aldo
Korale/Necklace - Aldo
Torebka/Bag - Aldo
Rajstopy 3D/Tights - Fiore
Broszka i pierścionek/Broche and ring - vintage

środa, 10 października 2012

Limonkowy bodycon



Fot. Kasia z Peopleplacesdetails

Osobiście uważam, że każda kobieta ma coś z kameleona, tylko mniej lub bardziej maskuje się (tzn. wtapia się w tłum lub wręcz przeciwnie przebija się przez tłum). Ja nie maskuje się, więc już czas na kolejną przemianę ;)
Nie byłabym też kobietą, gdybym nie uwielbiała bandażowych sukienek Hervé Léger, które niezmiennie biją rekordy popularności wśród amerykańskich, jak i rodzimych gwiazd. Ja oczywiście proponuję zdecydowanie przystępniejszą cenowo limonkową sukienkę River Island, która jest świetnie uszyta i daleko jej do typowych standardów wprost z sieciówki. W całej stylizacji starałam się uniknąć dosłowności w kontekście długości mini, dlatego pojawia się tu kurtka z ćwiekami Reserved i metalowy naszyjnik, które jak sądzę przełamują standardową konwencję - trochę rocka nie zaszkodzi :)

Sukienka/Dress - River Island
Kurtka/Jacket - Reserved
Naszyjnik/Necklace - Reserved
Buty/Shoes - London Rebel/Asos



poniedziałek, 1 października 2012

Saint Josephine Bakhita





Ta sukienka musiała się pojawić na moim blogu, po prostu niesamowicie mnie zafascynowała, bo jest w niej coś więcej niż tylko moda sensu stricto, jest w niej magia i historia. Historia trudna, ale z happy endem. Nie na darmo na sukience pojawia się zdanie: The end the slave trade. God bless You, a jest związane z kobietą, która wiele wycierpiała, ale nigdy nie straciła wiary. Na sukience widnieje Święta Josephine Bakhita, która została porwana, jako kilkuletnie dziecko przez handlarzy niewolników. Nazwano ją Bakhita, co oznacza szczęściara. Jednak wielokrotnie sprzedawana doświadczała wielu cierpień aż do momentu, gdy w wieku 15 lat kupił ją włoski konsul. Zabrał ją do Włoch, a tam została opiekunką w rodzinie Mariny Turiny Michieli, która zobaczyła w Josephine głębokie uduchowienie. Bakhita w ten sposób trafiła do sióstr kanosjanek. Później także wstąpiła do zakonu. Według włoskiego prawa już nie była niewolnicą. To był czas, gdy nie doświadczała przemocy fizycznej, ale wciąż wyszydzano jej pochodzenie, mimo to do końca swych dni trwała w niezłomnej wierze. Kanonizowano ją w 2000 roku w Rzymie. Dlatego też ta sukienka to nie tylko piękne ubranie, ta sukienka to także piękne przesłanie. Takie rzeczy nosi się zupełnie inaczej...
Moja stylizacja miała również przywołać wizję ciemnoskórych niewolnic, które w Ameryce po ciężkim tygodniu pracy ubierały się elegancko z myślą o wizycie w kościele. To było jedyne miejsce, gdzie mogły poczuć się choć trochę normalnie, jak kobiety, a nie jak wyzyskiwane robotnice.
Autorką tej wyjątkowej sukienki jest Beata Guzińska, która była obecna podczas sesji i teraz już wiem na 100%, że sztuka przez nią tworzona to sztuka, która jest przejawem jej osobowości – ta kolekcja jest tak samo barwna, jak ona sama. Jest magia :) Nie na darmo kolekcja "I am Off to Dalston” została zauważona przez włoski Vogue, zaś w Polsce wygrała festival Off Fashion 2011. 

PS. Dziękuję Beatko :)

Sukienka: Beata Guzińska
Toczek: Catarzi Exclusive to Asos
Torebka: Zień dla L'Oreal
Buty: Centro
Rajstopy: Gatta
Rękawiczki: z szafy cioci

Zdjęcia: Karol Szymborski
Make-up: Katarzyna Szymborska


Jak widać kolekcja jest przede wszystkim adresowana do mężczyzn :)
Fashionable East 2012/Fot. Agnieszka Sadowska/Gazeta.pl

Fashionable East 2012/Fot. Agnieszka Sadowska/Gazeta.pl


Uwaga konkurs. Zapraszam modnych ludzi już 15 listopada na Designerię, gdzie zobaczycie pokaz m.in. Beaty Guzińskiej!!! Mam dla moich czytelników do rozdania 5 podwójnych wejściówek. Wystarczy, że polubicie Profil Designerii na FB oraz ciekawie skomentujecie mój outfit z tego posta, tym samym pozostawiając swój e-mail kontaktowy. 11 listopada najciekawsze komentarze zostaną nagrodzone podwójnym zaproszeniem na imprezę, która odbędzie się w Warszawie, w Teatrze Palladium o godzinie 20.00.



Do zobaczenia na Designerii :)