czwartek, 29 listopada 2012

Tell me Violet

 

fot. Kasia z People Places Details

Bluzka/blouse - Rinascimento
Kamizelka/vest - Mohito
Torebka/bag - Gloria Vanderbilt/vintage
Spódnica/skirt - no name/ assembleage.com
Żakiet/jacket - Allison Taylor/TK Maxx 
Buty/Shoes - Dee Zee
Rajstopy/tights - H&Nathalie
Broszka/broche - no name
Bransoletka z ametystu/amethyst bracelet - no name

Kolor fioletowy już w dzieciństwie wydawał mi się intrygujący, w końcu powstaje z połączenia koloru niebieskiego i czerwonego, co oznacza, że jest i ciepły, i zimny zarazem. Ponoć ma działanie relaksacyjne i sprzyja kontemplacji! Jesienią niezmiennie powraca, może właśnie dlatego, że jest swoistym antydepresantem. Podobne właściwości wykazuje ametyst, z którego mam bransoletkę. Aczkolwiek tym razem nie chodziło mi o chromoterapię, ale przede wszystkim o ukazanie w jaki sposób można estetycznie połączyć różne odcienie fioletu - stąd w mojej stylizacji mamy gradację począwszy od lawendy, oberżyny, poprzez odcienie śliwkowe i w końcu niemal kobalt! Ten ostatni powstał za sprawą światła dziennego - spódnica w sztucznym świetle jest fioletowa, tu nieoczekiwanie nasyciła się barwą niebieską za sprawą mieniących się cekinów, które odbijając światło przeszły do kontrofensywy. Mimo to efekt mnie mile zaskoczył i dał do zrozumienia, że nasza percepcja może płatać figle w obliczu praw fizyki. Teraz już wiem, że fioletowy może być kobaltowy, a kobaltowy fioletowy! Przy czym ta stylizacja to nie tylko kolor, to również łączenie różnych deseni i faktur kilku materiałów. Mamy tu pięć różnych wzorów - żakiet w pepitkę w stylu Chanel oraz kamizelka w delikatną, zaokrągloną jodełkę. Duży wzór połączyłam z drobnym, więc nie konkurują ze sobą i tworzą spójny tandem. Natomiast twarz kobiety w kapeluszu na bluzce z fontaziem słusznie dominuje, chociaż jak widać i tu nie ma przypadku, bo kropeczki z koszuli, jakby niepostrzeżenie przeszły na spódnicę, zyskując błysk i dając efekt iluminacji. Zaś pikowany czworobok z torebki ujawnia się na żakiecie. Uważam, że sekretem tej spójności, jest przenikanie się wzorów, a także ich powtarzalność w nieco odmienionej formie. Dlatego wzór warkocza na rajstopach nie miał już tyle werwy, aby zakłócić swoistą harmonię, o którą zabiegam w każdej stylizacji. Mam nadzieję, że mój sposób na łączenie faktur, deseni i różnych odcieni jednego koloru przypadł Wam do gustu :)

sobota, 17 listopada 2012

Designeria Trendy Show

                                                         Z projektantką Beatą Guzińską.


Sukienka/Dress - Asos Black
Buty/Booties - Aldo
Torebka/Bag - Zień dla L'Oreal
Kolczyki/Earrings - Dublon
Opaska/Headband - Reserved/Claire's

Oczywiście po mojej stylizacji widać, że tego wieczoru intensywny kolor nie był dla mnie punktem wyjścia, tym razem postawiłam na total look - czerń zdominowała całość. Zasadniczo ta barwa neutralna nigdy nie była przeze mnie lubiana, trochę przekonałam się do niej, bo widzę, że niektórym ubraniom bardzo służy. I właśnie ta sukienka (ze względu na krój i ornamenty) najlepiej wygląda w czerni. W tym przypadku wyrazisty kolor byłby tandetny. Czarna róża z materiału przypięta do opaski jest według mnie ciekawym dodatkiem, całość jest spójna z botkami i torebką. Czerń jest elegancka i mam nadzieję, że Was o tym przekonałam? :)

Designeria Trendy Show miała swoje miejsce 15 listopada w Teatrze Palladium i przyciągnęła moją uwagę, ponieważ tego wieczoru odbył się pokaz damskiej kolekcji Beaty Guzińskiej. Uwielbiam jej kolorowe sukienki, które w inny sposób pokazują m.in. Świętą Rodzinę, bo jak okazuje się tzw. "świętość" może być barwna i radosna, bez typowej dla katolików smętnej zadumy. Sukienki Beaty to istna celebracja i bardzo słusznie, bo jak sądzę Jezus i jego matka byli uśmiechniętymi ludźmi i tak też powinniśmy ich przedstawiać. Dlatego mam nieodpartą chęć wybrania się do kościoła na mszę w sukience Beaty - ciekawa jestem reakcji, może babcie uśmiechną się na mój widok? I odnajdą w sukience "obraz", który ukaże im jowialną wizję religii, bez permanentnego smutku związanego z ukrzyżowaniem Jezusa, który przecież zmartwychwstał! Wyrażenie "radujmy się" powinno nabrać nowego znaczenia. Chyba podejmę się reformacji atmosfery w kościele polskim, oczywiście z głównym orężem w postaci sukienek Beaty ;)))
Prócz niej swoje kolekcje zaprezentowały: Lit Fashion, Katarzyna Fabiańska, Paulina Łukasiewicz, Karolina Bernat, Paulina Odzimkowska, Ewa Sztander, Iwona Leliwa-Kopystyńska i Karolina Gleguła. 


F


Więcej zdjęć z pokazu Beaty Guzińskiej: Fotografia Mateusz Zawadzki





czwartek, 8 listopada 2012

Fashion Week part 2 - Winter time!


fot. Paulina Matuszelańska 

Moje zdjęcie z tą stylizacją znalazło się również na stronie WWD - Women's Wear Daily, ten wydawca reprezentuje m.in. Vogue oraz Vanity Fair, także miłe wyróżnienie :)



Futerko/Faux fur - F&F
Koszula/Blouse - Monnari
Spodnie/Trousers - Vera Mont vintage
Kopertówka/Clutch - Dior vintage
Daszek/Visor - Kangol
Buty/Shoes - Sally O'Hara
Pasek - perły/Belt - pearls - no name
Rękawiczki/Gloves - vintage

Z futerkiem, jak widać nie rozstałam się kolejnego dnia Fashion Week, ale dlatego że jestem zmarźlakiem i zbyt wczesna zima nie pozostawiła mi wyboru. Chociaż podziwiam damy ekstremalne, które tego dnia mimo śniegu z deszczem zdecydowały się na gołe nogi i szpilki z odkrytymi palcami. Ja staram się nie mylić pór roku - zima to zima, a lato to lato. Tak więc nie jestem fashion victim. Ba nawet nie posiadam zdjęć na "faszyn ściance"! Chociaż paradoksalnie muszę przyznać, że jednolite tło jest wskazane, aby móc skupić się na detalach stylizacji. Pełen naturalizm zdjęć robionych wśród ludzi niestety nie bardzo spełnia swoją funkcję, co trochę odczułam, aczkolwiek mam nadzieję, że pierwszy plan jest jednak widoczny i nie jestem niczym Wally, którego nie można odszukać na rysunku ;)
Wracając do stylizacji - bardzo lubię połączenia tkanin i materiałów o zróżnicowanej fakturze, uważam że jedwabna bluzka Monnari doskonale wygląda w zestawieniu z futerkiem - to co "ciężkie" musi znaleźć sprzymierzeńca w tym, co delikatne. Daszek z angory jest totalnie zimowy i bardzo go lubię, jest przyjemny w dotyku - jest w nim urocza lekkość. Pasek z plastikowych pereł to z kolei pomysł, który powstał w ułamku sekundy, po prostu czegoś mi brakowało na wysokości bioder. W kobiecej modzie uwielbiam to, że brak funkcjonalności to w zasadzie podstawa fajnych akcesoriów, chociaż w tym przypadku przez perełkową pętelkę mogę przełożyć rękę - tak banalne, że aż fajne ;) I oczywiście nie mogę nie wspomnieć o wspaniałej kopertówce Diora - cudowny vintage, moja unikalna zdobycz. Dobrze zachowany vintage potrafi jednak zadać szyku.


A propos "Find Wally" - zabawne, że ten rysunek znalazłam przypadkiem, wygląda prawie jak Showroom na Fashion Week :D


Uwaga konkurs. Zapraszam modnych ludzi już 15 listopada na Designerię, gdzie zobaczycie pokaz m.in. Beaty Guzińskiej!!! Mam dla moich czytelników do rozdania 5 podwójnych wejściówek. Wystarczy, że polubicie Profil Designerii na FB oraz ciekawie skomentujecie mój outfit z tego posta, tym samym pozostawiając swój e-mail kontaktowy. 11 listopada najciekawsze komentarze zostaną nagrodzone podwójnym zaproszeniem na imprezę, która odbędzie się w Warszawie, w Teatrze Palladium o godzinie 20.00.
 



niedziela, 4 listopada 2012

Fashion Week Poland - I love cats ;)

Napisałam posta dotyczącego inspirujących pokazów, a teraz czas na moje stylizacje. Akurat ten outfit nie był jakoś specjalnie zaplanowany, bo sukienkę z bajecznym kotem kupiłam po przyjeździe do Łodzi. To była chwila. W pobliżu Manufaktury natknęłam się na uroczy butik przy Ogrodowej 26 z ubraniami łódzkich projektantów i to był strzał w dziesiątkę, bo o ile sama Manufaktura jest piękna, to jednak ten kot jest unikalny i w żadnej sieciówce takiego nie znalazłabym, bo to co niepowtarzalne jest piękne. Sukienka jest wykonana pieczołowicie, bo zdjęcie kota jest doskonale wtopione w tło, co sprawia że kocia grafika nie wygląda na "wklejoną". Sztuczne futerko w odcieniach szarości koresponduje nie bez powodu z kocim futerkiem. Szara jest również furażerka, niektórym kojarzyłam się z Marusią w tej czapce ;) Czarne haremki są oversize, ciekawie wyglądają w ruchu, dawno nie widziałam spodni, które tak ciekawie układają się, widać to wielka sztuka zaprojektować spodnie tego typu, jednocześnie przy tak trudnym nierzadko pogrubiającym kroju. Botki są retro, podobnie robione na szydełku mitenki. Kopertówka imituje skórę krokodyla, zwierzęce akcenty są mi bliskie i uwielbiam je wykorzystywać w moich stylizacjach.
Zdjęcia zostały zrobione w Showroomie - Karoliny Koniecznej, Pauliny Matuszelańskiej, Olgi Mieloszyk oraz duetu  Peanut Butter Jelly Time.


Sukienka/Dress - Bibise by Joanna Połońska
Futertko sztczne/Faux Fur - F&F
Kopertówka/Clutch - vintage
Spodnie/Trousers - Vera Mont/vintage
Botki/Booties - Aldo
Furażerka/Hat - Top Secret
Rękawiczki/gloves - vintage

A to jeden z moich pięciu kotów, który z powodzeniem mógłby pozować, aby znaleźć się na takiej sukience ;)
Oto Lucia :)))

Uwaga konkurs. Zapraszam modnych ludzi już 15 listopada na Designerię, gdzie zobaczycie pokaz m.in. Beaty Guzińskiej!!! Mam dla moich czytelników do rozdania 5 podwójnych wejściówek. Wystarczy, że polubicie Profil Designerii na FB oraz ciekawie skomentujecie mój outfit z tego posta, tym samym pozostawiając swój e-mail kontaktowy. 11 listopada najciekawsze komentarze zostaną nagrodzone podwójnym zaproszeniem na imprezę, która odbędzie się w Warszawie, w Teatrze Palladium o godzinie 20.00.


Do zobaczenia na Designerii :)